Drugi dzień opolskiej konferencji interdyscyplinarnej "Odnaleźć się w czasie i przestrzeni" (Opole, 10-11.05.12, OU) zakończyła debata dotycząca kształtu i roli współczesnego uniwersytetu. Gośćmi byli: dr hab. Iwona Alechnowicz-Skrzypek, dr Anna Bokszczanin, prof. Adam Grobler, prof. Andrzej Noras. Debatę poprowadziły Dorota Barcik oraz Dominika Hamerla.
Podczas debaty pod adresem współczesnego polskiego uniwersytetu padło wiele gorzkich słów: że jest on pozbawioną tożsamości "rzeczpospolitą profesorską", "uniwersytetem fikcyjnym" regulowanym przez kolejne nazbyt pośpiesznie wprowadzane (choć i tak spóźnione) ustawy, szkółką, w której odpytywanie wyparło zdobywanie wiedzy i poszukiwanie prawdy. Według dyskutantów stan taki jest konsekwencją zmian polityczno-obyczajowych w szkolnictwie wyższym: wdrażania międzynarodowych standardów kształcenia oraz nowego rozumienia uniwersytetu, jako konkurującego podmiotu rynkowego. Zmiany te, choć same w sobie dobre, mogą pozytywnie wpłynąć na kondycji uniwersytetu dopiero, gdy będzie im towarzyszyć efektywna alokacja środków, myślenie strategiczne na poziomie polityki oświatowej, ale i planowania rozwoju konkretnych placówek, jak i - co być może najważniejsze - zmiana w mentalności społeczności akademickiej. Obecnie obszary te pozostawiają wiele do życzenia i wiele do zrobienia.
Współczesna idea uniwersytetu, na co przystali wszyscy uczestnicy debaty, powinna być realizowana głównie poprzez rzetelną działalność badawczą ośrodków akademickich. Uniwersytet miałby być miejscem wytwarzania oraz przekazywania nowej wiedzy.
Maja Niestrój
Pogłos dyskusji
(zapraszamy do udziału za pośrednictwem komentarzy lub wypowiedzi przesyłanych na adres emailowy: maja.niestroj@gmail.com):
M.N.: Podczas debaty poruszano wielokrotnie instytucjonalny i strukturalny aspekt organizacji uniwersytetu, zabrakło jednak słowa od i o studentach, grupie, która stanowi podstawę uniwersyteckiej piramidy. Należąc do tej licznej społeczności, pozwolę sobie zabrać głos.
Sądzę, że nie sposób mówić o idei uniwersytetu, nie wspominając o współczesnych wyzwaniach stojących przed studentami oraz absolwentami. Powszechny pogląd, iż wobec umasowienia kształcenia wyższego, student staje się jedynie trybikiem wielkiej maszyny do produkcji ludzi z tytułami, publikacji, a - w najlepszym przypadku - nowej wiedzy, wydaje mi się nie tylko błędny, ale i niebezpieczny. W obliczu wspomnianych zmian to właśnie student powinien przejąć w dużej mierze odpowiedzialność za jakość swojego kształcenia. Dlaczego? Gdyż to jego losy zawodowe zależą wprost od kompetencji, umiejętności i wiedzy, które zdobył czy też rozwinął podczas studiów. Odpowiedzialność ta jednak nie może kończyć się na wyborze renomowanej uczelni, a powinna stać się studencką cnotą.
Uniwersytet umożliwia coraz to szerszy (choćby za sprawą internetu) dostęp do wiedzy, ludzi i środków, to jednak od studenta ostatecznie zależy, czy będzie on potrafił i chiał nauczyć się efektywnie wykorzystywać dane mu narzędzia dla osiągania dobrze rozumianych własnych celów.
Jak pojedynczy student można realnie podwyższyć jakość kształcenia? Nie trzeba wspominać o rzetelnym wypełnianiu obowiązków, ale o dodaktowej, ukierunkowanej aktywności już można - jej przejawem mogą być poszukiwania programów wymiany i stypendiów, tworzenie środowiska/grup badawczych w ramach wspólnych zainteresowań, udział w projektach zewnętrznych itp.
Myślę, że dobry uniwersytet, to uniwersytet pełen świadomych swoich obowiązków, ale i możliwości studentów, gotowych podjąć wysiłek, by osiągać wyznaczone przez siebie cele.
Wydaje mi się, że od strony studentów bardzo ważne jest też zaangażowanie się i utożsamianie z danym środowiskiem. Od kilku lat obserwuję u siebie na Uczelni coraz większy spadek aktywności studentów. Zarówno w kołach naukowych, jak i w organach mających z definicji pomagać studentom (chodzi mi między innymi o Parlament Studencki, komisje stypendialne itp.).
ReplyDeleteTak naprawdę istnieje wiele możliwości rozwoju w trakcie studiów, ale wymagają one chociażby minimalnego zaangażowania ze strony studentów.
Dlatego całkowicie zgadzam się z Mają, że dobry uniwersytet przede wszystkim powinni tworzyć rozwijający się studenci. W tym sensie Uniwersytet nie jest kolejną szkołą, w której "odbębnia" się poszczególne lekcje, ale jest miejscem, które umożliwia indywidualny, intelektualny rozwój.