19 December 2011

Faktyczne źródło zła

Jakiś czas temu w innym miejscu miałem okazję pogadać sobie nieco na temat źródła zła. Problem bywa często niewłaściwie stawiany. Niekiedy nawet do tego stopnia, że sam diabeł zaczyna się nami interesować (jak bowiem wiadomo, tkwi on w szczegółach).

Skąd zło w Bożym świecie? – zastanawia się Zofia Sajdek. Odpowiadam: z wolenia.

Odpowiedź – jak widać – jest raczej prosta, a w swej prostocie po prostu piękna:

„Złem” nazywam to, co krępuje wolę. Jednakże krępuje ją nie tak, że – jako coś istniejącego – „zło” miałoby się narzucać człowiekowi i podporządkowywać go sobie, zmuszając do ucieczki w wolenie czegoś innego, lecz tak, że owo skrępowanie woli pochodzi od człowieka, z uwagi na samo wolenie przez niego czegoś innego.
Ponieważ to, co nie „znajduje się” w zasięgu konkretnej woli czegoś innego, stoi już jednak obok człowieka jako nagi fakt, uważa go człowiek za coś krępującego wolę, co ta musiałaby najpierw wyeliminować, aby móc podążać w stronę swego spełnienia.

Wolenie (z góry już objuczonego wartością) czegoś innego przybiera postać nie-wolenia tego, co przebywa pośród nas, a czemu w związku z tym nadaje się wartość negatywną. To-negatywne, to istniejące zło musi zostać wyeliminowane, aby ludzka wola czegoś innego wyzwoliła się z krępujących ją kajdan bytu w drodze do swojego zaspokojenia.

W ten oto sposób „zło” staje się: 1) tym, co jest, 2) tym, co można tropić w świecie i 3) tym, co można usunąć, na przykład przez różnego rodzaju wyrafinowane „polityki” społeczne i kryminalne.

Tymczasem to, co jest – nagi fakt – stoi obok człowieka w pokorze swej absolutnej bezwartościowości.

Swoje „złe” samopoczucie uzasadniamy ogarniającym nas zewsząd złem, podczas gdy to, co zewsząd ogarniające, dopiero staje się tym, co złe, z powodu naszego samopoczucia.

(Szerzej za ten temat – raczej w luźnej formule – tutaj).

05 December 2011

na cztery ręce - rozmowy z Fregem

Na podstawie tekstu: G. Frege, "Sens i znaczenie", [w:] Pisma semantyczne.
Z dedykacją dla I roku doktorantów UO.
Głos pierwszy (K.D.):


- Frege, czy zachodzi związek pomiędzy sensem a znaczeniem?

- Frege w swoim artykule rozważa dwie równoważności:1.  a=a oraz 2. a=b.
Żeby dowieść prawdziwości pierwszego nie trzeba więcej niż znajomości języka. Wobec drugiego konieczna jest konfrontacja z rzeczywistością. Aby jaśniej ukazać charakter wyrażeń językowych, Frege dokonuje odróżnienia sensu i znaczenia. Tłumacz, B. Wolniewicz, niemieckie bedeutung tłumaczy jako „znaczenie” ale może jaśniejsze byłoby „odniesienie” ponieważ „znaczenie” pewnego wyrażenia odnosi nas do konkretnego przedmiotu do którego się ono odnosi. Frege posługuje się przykładem księżyca, dla którego wyrażenia znaczeniem jest księżyc. Z kolei sensem, wg Fregego, jest sposób w jaki dany przedmiot jest przedstawiany, np. ów księżyc w lunecie.
A wracając  do równań: pierwsze z nich, czyli a=a będzie identyczne wtedy kiedy zarówno to po lewej jak i to po prawej będą miały to samo znaczenie jak i ten sam sens. Drugie, czyli a=b identyczność uzyska wtedy kiedy będą miały to samo znaczenie ale różnić się będą sensem (dany przedmiot przedstawiać będą pod różnymi aspektami). Odpowiadając na pytanie zawarte powyżej, Frege stwierdza, że to dzięki sensowi możliwe jest określenie znaczenia wyrażenia. Innymi słowy najpierw chwytamy sens a dopiero potem znaczenie.  

03 December 2011

Skąd zło w Bożym świecie?

-->
Klasyczny problem teodycei przedstawia się następująco: jeśli Bóg rzeczywiście jest zarazem kochający i wszechmocny, dlaczego nie przeciwdziała złu i cierpieniu w świecie? Przecież wie o tym, co się dzieje, nie może tego chcieć i potrafi ten stan naprawić. W odpowiedzi albo rezygnuje się z idei Boga Stwórcy, albo z jednego z wymienionych Bożych przymiotów. Zawsze można też odmówić zmierzenia się z problemem, uznając Bożą niepoznawalność, czyli przyznając Tajemnicy autonomiczną przestrzeń w racjonalnym dyskursie. Atoli wszystkie wymienione możliwości wydać się mogą co najmniej niesatysfakcjonujące.
Jedną ze słynnych odpowiedzi na pytanie o milczenie Boga – tym razem w obliczu zbrodni Holokaustu – przedstawił Hans Jonas: doskonały Bóg, podobnie jak w żydowskiej koncepcji cimcum, wyrzekł się swojej wszechmocy, by zrobić miejsce dla człowieka i jego wolności; stąd w przestrzeni bez Boga mogło rozplenić się zło. Co jednak, jeśli przyjmiemy, że Bóg nie jest doskonały, bo to Jego wyrzeczenie nie było dobrowolne tudzież okazało się nieodwracalne? A skoro tak, to czy godzi się obnażać Boże niedoskonałości?
Przed popełnieniem zbrodni demaskacji ucieka biblijny Hiob. Gdy po wszystkich zesłanych niedolach przemawia doń Bóg, Hiob zaprzestaje narzekań na swój wypełniony cierpieniem los. Uznaje się, że Hiob, milcząc, uznaje niezbadaność wyroków Wszechmocnego. Jednak, zdaniem Slavoja Žižka, Hiob milknie podczas ostatniej mowy Boga z zupełnie innego powodu: to moment, w którym zdaje sobie sprawę z Bożej impotencji – i zachowuje to spostrzeżenie dla siebie. Doświadczywszy Bożej bezsilności, ukrywa wstydliwy fakt, z miłości do Niego.
Nie ulega wątpliwości, że człowiek doświadcza zła i cierpienia każdego dnia swego życia. Nic nie jest takie, jak być powinno – a mimo to, sądząc ze statystyk, przyjęcie postawy ateistycznej wydaje się wymagać niemałego wysiłku. Dlaczego ludzie, wbrew wszelkim niepowodzeniom, traktują świat jak partnera dialogu, implicite uznając obecność Mind of God? Czy tylko po to, by „uratować ukochanego Innego od hańby”*? To pytanie pozostawię otwarte.


* Žižek S., O wierze, Aletheia, Warszwa 2008, s. 38.

01 December 2011

Reflexionen zu Husserl, der Phänomenologie und der Wissenschaft



 Phänomenologie als eine der einflussreichsten philosophischen Strömungen des 20. Jahrhunderts ist immer wieder Gegenstand des erneuten Interesses. Sie hat einen entscheidenden Einfluss auf zahlreiche Denker und konkrete Wissenschaften ausgeübt und tut dies bis heute. Auf die Phänomenologie wird man in verschiedenen aktuellen Kontexten aufmerksam: den philosophischen Kernfragen der Kognitionswissenschaften, der Analyse der ästhetischen Text- und Bildverständnisse, der Begegnung mit fremden Kulturen, der Diskussion über soziale Strukturen oder konkrete Aufgaben der Entwicklungspsychologie und Pädagogik (z. B. bei der Analyse des Verhältnisses zwischen Mutter und Kind [vgl. Meyer-Drawe 1987]). Obwohl diese imposante Liste fortgeführt werden könnte, bleibt ein Aspekt in der Diskussion unberücksichtigt – nämlich der Zusammenhang zwischen Phänomenologie und Methodologie der Naturwissenschaften. Paradoxerweise wurde in der Entstehungsphase der phänomenologischen Methode ihre Beziehung zur Wissenschaft als eine Grundlage für weitere philosophische Betrachtungen wahrgenommen. 
Die phänomenologische Methode, die durch Edmund Husserl (1859-1938) begründet wurde, ist eine Vorschrift, die Sachen selbst, also in ihrem Wesensgehalt erscheinen zu lassen – mithilfe eines sich in die jeweiligen philosophischen Gebiete sachgemäß einfühlenden Schauens und Aufdeckens. Diese Methode operiert mit einem besonderen Begriffsapparat, der charakteristisch ist. Die Grundkonstellation ist von methodologischen Motiven – Begriffen des Phänomens, der transzendentalen und eidetischen Reduktion, des In-der-Welt-Seins (also die Perspektive der ersten Person) und der Lebenswelt gebaut. Mithilfe dieser neu definierten Termini wurde eine philosophische, sichere Erkenntnis projektiert, die mit unserem alltäglichen Denken konfrontiert wird.
Mit dieser kurzen Analyse sollen die Versäumnisse in Bezug auf die Verknüpfung der Phänomenologie mit den Wissenschaften aufgegriffen werden. Die Frage greift metawissenschaftlich Edmund Husserls methodologische Stellung auf. Diese Reflexionen sollen zu einem besseren Verständnis des phänomenologischen Denkansatzes führen, aber zusätzlich das Stereotyp der „Nutzlosigkeit der philosophischen Reflexion für die wissenschaftliche Tätigkeit“ abbauen.