17 July 2010

Hannah Arendt: O prawdzie i polityce (cz. 4)

Günter Gaus w wywiadzie z Hannah Arendt, ZDF, 28.10. 1964
http://www.rbb-online.de/zurperson/interview_archiv/arendt_hannah.html
Tłumaczenie własne.

...
GG: Proszę opowiedzieć.

HA: I tak miałam zamiar wyemigrować. Od razu byłam zdania: Żydzi nie mogą zostać. Nigdy nie było moją intencją, błąkać się po Niemczech jako tzw. obywatel drugiej kategorii, bez względu na formę. Poza tym uważałam, że sprawy będą miały się gorzej. Mimo wszystko też, ostatecznie nie opuściłam kraju w całkowicie pokojowy sposób. I muszę powiedzieć, że czułam z tego powodu ulgę. Zostałam aresztowana, musiałam nielegalnie przekroczyć granicę - opowiem Panu o tym zaraz - ale poczułam satysfakcję. Myślałam, że przynajmniej cokolwiek zrobiłam! Przynajmniej nie pozostałam niewinna. O to nie powinien mnie nikt pomówić.
Okazję w tamtym czasie dała mi Organizacja Syjonistyczna. Byłam zaprzyjaźniona z paroma osobami, które ją prowadziły, przede wszystkim z jej ówczesnym prezydentem, Kurtem Blumenfeldem. Sama nie byłam jednak Syjonistką. Nie próbowano mnie też nią uczynić. Jednakże zawsze pozostawałam w pewnym sensie pod wpływem Syjonizmu; głównie w kwestii krytyki, samokrytyki, którą Syjoniści rozwijali wśród narodu żydowskiego. Pozostawałam pod takim wpływem, pod wrażeniem, ale politycznie nie miałam nic wspólnego. Raz, w 33, Blumenfeld i jeszcze jeden, którego Pan nie zna, wyszli z propozycj
ą i powiedzieli: chcemy stworzyć zbiór wszystkich antysemickich wypowiedzi na niższych szczeblach. Zebrać wypowiedzi płynące ze stowarzyszeń: różnych rodzajów organizacji zawodowych, wszystkich możliwych fachowych czasopism, w skrócie: wszystko to, co nie jest znane zagranicą. Taki zbiór przedstawić później jako tzw. okropną propagandę ("Greuelpropaganda") - jak zwykło się to nazywać.
Nie mógł tego zrobić nikt, kto był zaangażowany w Organizacj
ę Syjonistyczną. Bo gdyby wpadł, wpadłaby cała organizacja.

GG: Naturalnie.

HA: To jasne. Zapytał mnie: "chcesz to zrobić?" Odpowiedziałam: "oczywiście". Byłam bardzo zadowolona. Po pierwsze wydawało mi się to sensowne, po drugie miałam poczucie, że jednak można coś jeszcze zdziałać.

GG: To w związku z tym została Pani aresztowana?

HA: Tak. Tak zostałam złapana. Miałam dużo szczęścia. Wyszłam po ośmiu dniach, ponieważ urzędnik, który mnie przesłuchiwał był moim przyjacielem. To był uroczy mężczyzna. Był pierwotnie w policji kryminalnej i awansował do wydziału politycznego. Nie miał o niczym pojęcia. Co on tam powinien? Zawsze mi powtarzał: "zazwyczaj sadzają kogoś naprzeciwko, a ja tylko na niego popatrzę i już wiem, jak to jest. Ale co mam zrobić z Panią?"

GG: To było w Berlinie?

HA: To było w Berlinie. Musiałam niestety okłamać tego mężczyznę. Nie mogłam wydać Organizacji. Opowiadała mu historie pełne fantazji, a on zawsze powtarzał: "ja tu Panią przyprowadziłem, ja Panią stąd wyciągnę. Niech Pani nie bierze prawnika! Żydzi nie mają teraz pieniędzy! Proszę oszczędzać!" W międzyczasie Organizacja załatwiła mi prawnika. Oczywiscie poprzez swoich członków. Odesłałam go, ponieważ mężczyzna, który mnie aresztował, miał taką otwartą, przyzwoitą twarz. Zdałam się na niego i pomyślałam, ze to lepsze wyjście niż jakikolwiek prawnik, który sam się boi.

GG: Wyszła Pani i mogła opuścić Niemcy?

HA: Wyszłam, lecz musiałam uciekać przez zieloną granicę , gdyż sprawy oczywiście rozwijały się dalej.

...

No comments:

Post a Comment