Tłumaczenie własne.
GG: Zagadnienia teorii polityki, wraz z tematem politycznych zachowań i działań, zajmują dzisiaj centralne miejsce w Pani pracy. Wobec takiego stanu rzeczy, wydaje mi się niezwykle interesującą wymiana listów, która miała miejsce między Panią a Profesorem Scholemem. Tam napisała Pani, jeśli mogę zacytować, że "w młodości nie interesowała się ani polityką, ani historią". Wyemigrowała Pani z Niemiec, Pani Arendt, jako Żydówka w 1933 roku. W tamtym czasie miała Pani 26 lat. Czy to, iż zajęła się Pani zawodowo polityką, wbrew wcześniejszemu brakowi zainteresowania, było związane z tym faktem?
HA: Oczywiście. W roku 33 brak zainteresowania nie był już możliwy. Wcześniej zresztą też nie.
GG: Obudziło się też wcześniej i Pani zainteresowanie?
HA: Tak, naturalnie. Z napięciem czytałam gazety. Miałam swoje poglądy. Nie należałam do żadnej partii, nie miałam takiej potrzeby. Od roku 31 byłam mocno zaskoczona faktem, że naziści mogli dojść do sterów. Stale dyskutowałam z innymi ludźmi o powstałym problemie. Systematycznie zajęłam się jednak tymi kwestiami właściwie dopiero na emigracji.
GG: Mam dodatkowe pytanie wobec tego, co teraz Pani powiedziała. Nawiązując do zaskoczenia w roku 1931, gdy dojściu do władzy nazistów nie można już było zapobiec, nie czuła Pani potrzeby, by się aktywnie przeciwstawić, np. zapisać się do jakiejś partii - czy nie uważała Pani tego za sensowne?
HA: Ja osobiście nie miałam tego za sensowne. Gdybym za takie to uznała - to wszystko jest trudne teraz do opowiedzenia z pamięci - zapewne coś bym zrobiła. Uważałam to za beznadziejne.
GG: Czy jest w Pani pamięci jakieś specjalne zdarzenie, które pozwoliłoby określić czas Pani zwrotu ku polityce?
HA: Mogę tak nazwać 27 lutego 1933 roku, płonący Reichstag oraz pierwsze nielegalne aresztowania tej samej nocy. Ten tak zwany areszt ochronny (Schutzhaft). Wie Pan, ludzie trafiali do piwnicy Gestapo lub obozów koncentracyjnych. Co się tam działo, było potworne, dziś często przyćmiewają to późniejsze sprawy. To był dla mnie bezpośredni szok, od tego momentu poczułam się też odpowiedzialna. Co znaczy, że nie podzielałam więcej zdania, iż można w obecnej sytuacji jedynie obserwować. Starałam się pomóc w różnych rzeczach. Ale to, co mnie ostatecznie z Niemiec wygnało - jeśli powinnam to opowiadać... Nigdy tego nie mówiłam, ponieważ jest całkiem bagatelne...
...