23 August 2011

O ZALETACH I WADACH MYŚLENIA O ŚMIERCI

Lubię moje obecne życie i tak sobie myślę, że gdyby starczyło mi czasu, osiągnęłabym w trakcie jego trwania, wszystko. WSZYSTKO. Tak naprawdę jedynym czynnikiem, który nas ogranicza, jesteśmy my sami, nasze umysły. I śmierć. Śmierć rozumiana jako regres, brutalne przerwanie constans continuum, koniec stanowiący odwieczne wyzwanie dla człowieka.
Jedni z nią walczą, inni godzą się z zaistniałymi faktami, inni z kolei pilnie się do niej przygotowują, aby ich nie zastała nagle, niczym te biblijne nieroztropne panny, które nie wzięły ze sobą oliwy do lamp. Religia ad re na tym lęku zbudowała fundament swojego jestestwa i obiecując życie wieczne, przygotowuje rzesze wiernych na tzw. sąd ostateczny. Niewierzący z kolei negują jakiekolwiek życie po śmierci (fascynujący oksymoron, zdaje się!), uważają przeto, że naszą obecną egzystencją musimy kierować rozumnie, a samym życiem cieszyć się (carpe diem). Istnieje również trzecia alternatywa, mająca w zamyśle jej autorów stanowić consensus dla dwóch powyższych, a mianowicie opisywana m.in. przez Wernera Huemer’a teoria innego wymiaru, wg której po śmierci znajdziemy się po prostu w całkiem innym świecie, innej rzeczywistości (andere Dimension). Nie można jej wszak opisać czy też porównać do czegoś nam znanego, na jej istnieje wskazują za to wyniki badań osób, które przeżyły śmierć kliniczną. Wymysł? Objaw strachu? Negacja nieuchronnego? Szkoda tego życia dla śmierci…